Z końcem roku skończą się sankcje przeciwko Federacji Rosyjskiej, nie dla tego, bo były niesprawiedliwe, bezprawne i niemoralne. To w istocie nie ma znaczenia, liczy się tylko i wyłącznie interes, postrzegany wyjątkowo pragmatycznie w krajach Zachodu, a głównie w Niemczech. Niemcy i inne kraje właśnie podpisały szereg umów gazowych z Rosją, będzie rozbudowa gazociągu północnego, w Rosji rozwijają się inwestycje motoryzacyjne unijnych koncernów – nie bądźmy dłużej ślepcami. Zachód potrzebuje Rosji, po prostu jest niezbędnym gwarantem globalnej stabilności.
Na Ukrainie sytuacja się stabilizuje w ten sposób, ze kraj zszedł z zainteresowania zachodnich mediów, które do tej pory łykały bezkrytycznie wszystko, o czym tylko kłamała ukraińska (i amerykańska) propaganda na Ukrainie. Trochę czasu potrwało, żeby zachodni liderzy zrozumieli, że blokowiska Doniecka nie ostrzeliwują się same! Ukraina dostała bezwzględne ultimatum, w którym Zachód zmusił rządzących oligarchów do zmiany konstytucji państwa, w sposób uwzględniający możliwość trwania stanu nieustalonego w części wschodnich obwodów, w granicach Ukrainy. Jest to realizacja pragmatyzmu z Mińska, na froncie rzeczywiście mamy do czynienia z wyciszeniem, jest poważna szansa na to, że tej zimy nie będzie niszczenia i zabijania – to samo w sobie jest wartością, dla prześladowanej ludności Donbasu. W zamian za grzeczne słuchanie się swoich nowych panów, oligarchowie w Kijowie dostali obcięcie długu o 20%, mają nawet szanse na kredyt na gaz, który oczywiście muszą kupić w Rosji, żeby ich społeczeństwo całkiem nie zamarzło.
Ponieważ Zachód ma nowy problem związany z falą nielegalnych imigrantów, a nie jest w stanie sobie z nim od razu poradzić, jak również nie chce mieć więcej kryzysów niż jeden – Ukraina nie ma szans, na żadne kolejne zwracanie na siebie uwagi, w tym znaczeniu, że dla Zachodu kryzys na Ukrainie się skończył. W tej chwili nowi władcy Ukrainy mają udowodnić swoją przydatność powodując minimum problemów, zwłaszcza na arenie międzynarodowej. Pan Poroszenko musiał dostać mocną lekcję w Berlinie, na tyle mocną, że nikt się nie przejął granatem rzuconym pod Wierchowną Radą w szpaler policjantów. Obecnie wojna domowa na Ukrainie będzie wchodzić w okres rozliczeń wewnętrznych, wiele miejsc przeżyje to, co Ulster przeżywał przez ponad 40 lat. Czeka ich brutalna wojna domowa w warunkach partyzantki miejskiej, zamachów, skrytobójstw, morderstw, zastraszania, połączenia przestępczości zorganizowanej z „partyzantką” miejską itd. Tego się nie da uniknąć, to przekleństwo wszelkich konfliktów domowych. Na pewno ucierpi wielu ludzi na Ukrainie, już dzisiaj powinniśmy się szykować do udzielenia im pomocy. Przede wszystkim należy wzmocnić te instytucje ukraińskiego państwa, które działają na rzecz społeczeństwa, a nie mogą być wyssane przez oligarchów, ani użyte do siania przemocy. Chodzi o wsparcie dla rozwijającego się, ale wolnego od hańby wspierania faszyzmu sektora organizacji pozarządowych, bezwzględnie należy wspierać Kościoły na Ukrainie, to doskonałe miejsca dla dystrybucji pomocy. Dodatkowo warto pomyśleć o wsparciu profilowanym dla służb ratowniczych tj. straży pożarnych, służb medycznych, obsługi oczyszczalni ścieków itp., elementów infrastruktury krytycznej. Na pewno jest potrzebny program pomocy medycznej dla Ukraińców, zwłaszcza dla kobiet w ciąży, albowiem wszelkie informacje z Ukrainy w tym temacie i te oficjalne i przede wszystkim te z pierwszej ręki dowodzą o jakimś abstrakcyjnym horrorze. Przykłady Polio to nie są przelewki. Trzeba temu bezzwłocznie przeciwdziałać po prostu finansując tamtejszą służbę zdrowia – inaczej grożą nam epidemie i horror, o jakim lepiej nie myśleć. W tym przypadku koszty się nie liczą, albo zwalczymy problem tam w zarodku, albo do nas przyjdzie. Trzeba to wyraźnie przedstawić Komisji Europejskiej, co tym bardziej jeszcze wykaże głupotę dotychczasowej polityki.
Zachód wie, że problem w Syrii może rozwiązać tylko z pomocą Rosji. Oczywiście nikt na Zachodzie nie chce wyzwalać Aleppo i innych miast i zaprowadzać tam demokracji. To nikogo nie interesuje, chodzi tylko o takie moderowanie kryzysem, żeby jego skutki rozlewały się o wiele mniej dynamicznie niż w tej chwili. Chodzi o względnie szybkie działanie przed wiosną 2016, tak żeby znowu nie pojawiła się milionowa ludzka fala na granicy węgierskiej. Nie, dlatego bo sobie Europa nie poradzi, to akurat nie jest kłopot. Chodzi o to, że w wielu państwach zachodnich będą wybory. To zmienia postać rzeczy i postrzeganie rzeczywistości, nawet przez niektórych skrajnie zidiociałych zachodnich przywódców.
USA pod słabym przywództwem pana Baracka Obamy przestają się liczyć na świecie, a tam przecież także będą wybory. Imperia mają to do siebie, że jak przestają być ekspansywne, to zapadają się pod ciężarem własnej niemożności. Pan Obama o tym zapomniał i nie tylko „popsuł” Bliski Wschód, ale przede wszystkim doprowadził do zaognienia się sytuacji w Azji, przy skonfliktowaniu się z Federacją Rosyjską – jedynym graczem, który pozwoliłby na trzymanie Chin w Chinach. Nie jest tajemnicą, że ani USA, ani jego sojusznicy w Azji, nie mają dość sił, żeby zatrzymać chińskiego smoka. Jeżeli Pekin coś postanowi, to potem to z zabójczą konsekwencją realizuje. Demonstracja chińskiej floty w strefie przybrzeżnej Alaski podczas wizyty tam amerykańskiego Prezydenta – spowodowała szok w Waszyngtonie. Nie tylko US Navy nie była w stanie tego zrównoważyć, ale przede wszystkim do tego w ogóle dopuściła. Jak można mówić o tym, że Amerykanie panują na Pacyfiku, co jest wykładnikiem ich potęgi w ogóle, jeżeli Chińczycy demonstracyjnie pływają im obok Alaski, jak jest tam Barack Obama? To poważny kraj, w którym jeszcze żyje wielu ludzi, dla których to jest nie tylko wyzwanie, ale to poważna obraza, rzucenie szmatą w twarz. Zanim jednak Amerykanie sobie wewnętrznie przełożą, co chcą dalej robić ze swoim krajem minie wystarczająco dużo czasu, żeby Europę zalały kolejne miliony uchodźców.
Właśnie do tego niezbędna jest Federacja Rosyjska. Nie ma innej siły zdolnej do opanowania horroru w Syrii, przez zajęcie się obecnym legalnym rządem. Nikt nie ukrywa, że tylko rozwiązanie polityczne, zakładające w jakiejś perspektywie odejście Baszara Al-Asada, może spowodować, że bojownicy i powstańcy walczący z rządem, mogliby zdecydować się na zawieszenie broni, a może i na wspólną walkę z rakiem, jaki niszczy ich kraj w postaci terrorystów z tzw. państwa islamskiego. Jednakże obecny przywódca Syrii nie odda władzy, bo wie, że to oznacza dla niego wyrok śmierci. Jedynym sposobem na opanowanie sytuacji, jest zabezpieczenie mu bezpieczeństwa, a jak wiadomo Rosja jest długa i szeroka – akurat z przestrzenią, to tam nie mają problemu. W razie potrzeby z łatwością będzie mogła znaleźć się jakaś willa w sekretnym miejscu, odpowiednio strzeżona przez służby, które znają się na swojej pracy i nie żartują. Nikt nie będzie oczekiwał od Rosji, że wygra wojnę w Syrii, wystarczy, że jej obecność i wsparcie pomogą w znalezieniu politycznego rozwiązania sytuacji. W tym przypadku Rosja, jako gwarant jest bezcenna i nie do zastąpienia. Oczywiście jak Rosjanie trochę postrzelają i coś zbombardują, to nic nie szkodzi – celów nie brakuje. Swoją droga, to będzie bardzo ciekawe, móc zobaczyć potęgę Rosji w całej okazałości.
Jest tylko kwestią czasu, aż Zachód do tego dojrzeje i to przeprowadzić. Przy czym uwaga – Ameryka nie jest już Europie do niczego potrzebna, ponieważ to Amerykanie odpowiadają za tzw. arabską wiosnę, która skończyła się podpaleniem Ukrainy. Ameryka może się przyłączyć, ale nie w charakterze lidera.
W ten sposób wszyscy będą, znowu wszystkim potrzebni. Może nie będzie powszechnej szczęśliwości, ale bardzo uda się ograniczyć zabijanie. To jest w tym wszystkim najważniejsze. Jeżeli wszystko się uda, nie będzie można się dziwić oczywistej konieczności przyznaniu nagrody pokojowej panu Władimirowi Putinowi już od dawna mu się ona należy za zaprowadzenie stabilizacji na Kaukazie południowym. Triumf rosyjskich działań na rzecz stabilizacji i pokoju w Syrii, to będzie coś o wiele więcej, albowiem Rosja tutaj swoimi działaniami może pokazać, że wyższość jej skutecznych działań wynika z oparcia ich w swojej naturze na prawie i moralności, co jest w silnym kontraście wobec zupełnej porażki i braku rozwiązań ze strony Zachodu. Wiele osób wiąże olbrzymie nadzieje z wizytą pana Władimira Putina w Nowym Jorku w siedzibie ONZ i jego spodziewanej przemowy, prawdopodobnie będzie to jedna z najważniejszych mów politycznych w historii świata. Świat potrzebuje Rosji bardziej niż USA. problemy Rosji wynikają z presji jakiej została poddana, a problemy USA wynikają z braku moralności i prawdy w ich polityce wewnętrznej i zagranicznej. Kryzysu tego państwa nie da się dłużej ukrywać.

Nie wiem jak świat ale Polska nie potrzebuje Rosji.
А пшеки ваабще ничога не ведаюць таму што им еще американцы не сказали што ведаць и што гаварыць. Даждись инструкций из США а патом пишы — пся крэу